Szukaj na tym blogu
sobota, 28 maja 2011
Marcowe polowanie w 2010
To był chłodny marcowy poranek. Leo spakował wszystko co potrzebne do swojej białej Toyoty i ruszył na polowanie. Gdy dojechał na skraj lasu ze spokojem na twarzy wyjął z bagażnika m4, amunicję i granaty. Gdy uznał że jest gotowy pewnym krokiem wszedł do lasu. Tropił kryptydy. Poruszał się bezszelestnie ale jednocześnie bardzo szybko. Przemykał między drzewami i szukał. Jego świetny wzrok na razie nic nie zauważył. Jego bystre uszy także nic nie słyszały, była zupełna cisza. I trwała ona tak jeszcze przez chwile aż w końcu Leo usłyszał szelest jakby coś przebiegało nieopodal. I ciszę przerwał owy szelest a szelest przerwała seria z m4, bo gdy Leo tylko to usłyszał od razu pociągnął za spust i wycelował w kierunku z którego dźwięk dochodził. Nie widział dokładnie do czego strzelał ale podszedł w to miejsce i ujrzał poprzebijaną nabojami z m4 chupacabrę. Leo jest niesamowity, niezwykły refleks i instynkt łowcy. W podobny sposób ubił tego dnia jeszcze jedną chupacabre. A potem jeszcze dwie, tym razem jednak musiał je gonić ale Leopold jest naprawdę niesamowicie szybki, oczywiście je dogonił i potraktował emczwórą. To było całkiem udane polowanie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz